#26 "Jesienna miłość" Nicholas Sparks

Znalezione obrazy dla zapytania jesienna milość

Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej w Beaufort w Kalifornie Północnej. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobił karierę - tymczasem Landon, podobnie jak reszta klasy, nie zaczął jeszcze zastanawiać się, co zrobić z dorosłym życiem. Jedynie Jamie Sullivan, cicha spokojna dziewczyna opiekująca się owdowiałym ojcem, pastorem, jest inna. Nie rozstaje się z Biblią, nie chodzi na prywatki, a dzień bez dobrego uczynku uważa za stracony. 

Tymczasem zbliża się dobroczynny bal. Nie mając akurat dziewczyny Landon w odruchu desperacji zaprasza Jamie, na którą nikt dotąd nie zwrócił uwagi. Znajomość nie kończy się na balu. Wykpiwany przez kolegów chłopak początkowo unika Jamie, wkrótce jednak ich kontakty przeradzają się w przyjaźń, a potem głęboką miłość. 

London odkrywa prawdziwy sens życia - naturę piękna, radość, jaką sprawia pomaganie innym, ból po utracie najbliższej osoby...

Źródło: empik.com



CÓRKA: Jesienna miłość jest moją pierwszą książką Sparksa. Przeleżała u mnie spory czas zanim postanowiłam ją przeczytać. Recenzja czekała drugie tyle czasu na publikację (czekała w sumie na Mamę, ale się nie doczekała :<). Wreszcie jest! :)

Fabuła? Miłość, choroba, ból. Niestety, ale nic nadzwyczajnego. Nie wzruszyła mnie ona. Wiem, jestem okrutna, ale ta książka to nie moja bajka. Nie poruszyła mnie ani nie wciągnęła.

Ona - cichutka dziewczyna, która czyta ciągle Biblię. Nikt jej nie lubi i uważają ja za dziwaczkę. 
On - popularny, przystojny. Ma mnóstwo znajomych i jest duszą towarzystwa. 

Dwa różnie światy, a jednak się w pewnym momencie łączą. To było do przewidzenia. On się jej wstydzi. Później chce jej pomocy. I wreszcie się w sobie zakochują. Romantycznie? Może i tak, ale zawsze coś się musi popsuć. Choroba. Śmiertelna i nic już nie można zrobić. Jamie nieuchronnie zbliża się do końca swojego życia. 

Landon z pewnego siebie, wstydzącego się kontaktów z Jamie i bojącego się, że starci przez nią kolegów i sławę - staje się kochanym, mającym gdzieś co myślą o nim inni i opiekuńczym facetem. Bajka? Dla mnie tak. 

Przykro mi, że to mówię, ale film jest dla mnie o niebo lepszy. To chyba pierwszy przypadek, gdzie ekranizacja jest lepsza od lektury. Na filmie płakałam, a książka ani trochę mnie nie wzruszyła.
Możecie mnie teraz za to zabić, ale była dla mnie SŁABA. 

Tak, więc na koniec mogę powiedzieć tylko tyle, że polecam film, a nie książkę. Tym razem to ekranizacja zwyciężyła, pomimo, że uwielbiam książki Sparksa. :)


  • książka: 
  • film: 











Miłego dnia 

38 komentarzy :

  1. Aż wstyd, że nigdy nie czytałam nic Sparksa. Tytuł intryguje, ale po opisie już bym po nią nie sięgnęła. Wydaje się być bardzo schematyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam inne książki Sparksa. Ta akurat dla mnie jest najsłabsza :)

      Usuń
  2. Sparks mnie przeraża. Autentycznie! Nie wiem dlaczego, ale jeszcze rok temu może bym sięgnęła, ale ostatnio taka typowa kobieca literatura i wszelakie romanse są blee. Nie mogę się przekonać. Ekranizacji też nie oglądałam, bo filmy oglądam od wielkiego dzwonu. Wolę pławić się w serialach. Pozdrawiam, Wielopasja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteś pierwszą osobą, którą przeraża Sparks! :D Mam nadzieję, że może kiedyś się polubicie :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Tego akurat tytułu nie znam, ale mam całą kolekcję to pewnie przyjdzie na niego pora i sama się przekonam czy najsłabsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie mam 3 książki tego autora, więc mam nadzieję, że zaskoczy mnie przy innych :)

      Usuń
  4. Potulna ona, niegrzeczny on - jakie to oklepane! Czekam na książkę, gdzie to on będzie religijny i zahukany a ona będzie imprezować i wyrywać facetów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytałam jakąś inną jego powieść. Sparks bardziej kojarzy mi się z filmami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam i chyba oglądałam większość filmów. :)

      Usuń
  6. Kocham Sparska i mam chęć obejrzeć znów jego któryś film :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się - o dziwo!- książka nawet podobała. Filmu zaś nie oglądałam więc się nie wypowiem. Zauważyłam jednak, że ten autor używa podobnych schematów.
    Pozdrawiam :)
    http://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety oglądałam i może to mi popsuło książkę...? I to prawda, autor ciągle ma podobny schemat ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Film uwielbiam, ale książkę sobie odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie jakoś do Sparksa niespecjalnie ciągnie, choć na tę akurat mogłabym się skusić. Filmu nie widziałam, więc nic nie zakłócałoby mi odbioru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię jego książki, ale akurat ta mi się nie spodobała ;)

      Usuń
  10. Książki nie czytałam, ale oglądałam ekranizację, która wprost mnie oczarowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. To jest jeden z tych filmów, które mogę oglądać cały czas :)

      Usuń
  11. Och jaką ja mam ochotę na tę pozycje. Oczywiście film oglądałam już dawno temu, ale jak najbardziej książka jest dla mnie piorytetem. Koniecznue chce do niej zajrzeć :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciągle zapominam że "Jesienna miłość" to "Szkoła uczuć" :D
    Szkołę uwielbiam, jest takim genialnym, smutnym, a zarazem pięknym filmem :D
    A po książki Sparksa to ja nie sięgnę o niee :D Dla mnie nie potrafi pisać, nie dogadujemy się ani trochę ;/ próbowałam kilka razy i nie dam mu szansy :(

    Buziaki
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię jego książki. Chociaż wszystkie są do siebie podobne... :)

      Buziak! :*

      Usuń
  13. Właśnie miałam podobne wrażenie po "Pamiętniku" Sparksa. Film mnie uzależnił od siebie, a książka jest tylko dobra :)
    Znam oczywiście film "Szkoła uczuć" i go uwielbiam, książki jeszcze nie czytałam, choć mam w domowej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pamiętnik" dopiero przede mną, ale własnie dlatego nie oglądam filmu. Nie chcę zepsuć sobie książki ;)

      Usuń
  14. Czaj, czaj, czytałam książkę, była niesamowita, ale filmu (w sensie) aktorów nie kojarzę...

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam książkę i ogladałam film, jednak wole ksiazkę :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Na Sparksa jakoś nigdy nie miałam ochoty, więc książki nie przeczytam, ale film... Może, może :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Większoś literatury "kobiecej" pisanej przez kobiety ma swój sztampowy wzorzec.
    Ona na początku zakochana po uszy, pełna miłości za dwoje, a nawet troje. On, zimny wyrachowany, przystojny. Nie zwraca na nią uwagi. Wiadomo - smrkula.
    Spotkanie po latach i nagle jak grom z jassnego nieba.....
    Drugi scenariusz to Ona i On. Wielka miłość wybucha i płonie gwałtownie jak snopek słomy, no może jak stóg siana.
    Wiadomo, pożar jest gwałtowny i potem to już tylko popiół.
    Potem spotkanie po latach i tu znów są dwa wariantanty.
    1. Oboje są po przejściach.
    2. Obydwoje są samotni.
    zaczyna coś iskrzyć. Okazuje się że żar jeszcze się tli i wszystko zaczyna się na nowo.
    Większość kobiet strzeliłaby głupi stereotyp "o nie wchodzeniu drugi raz do tej samej rzeki"........
    Ważne że w tym wirtualnym świecie wszystko dobrze się kończy. Dla kobiet oczywiście.

    Nicholas SSparks jest jednym z nielicznych mężczyzn popełniającym literaturę romantyczną.
    Co wcale nie oznacza "literatury kobiecej"
    Jego książki np. PAMIĘTNIK, OSTATNIA PIOSENKA, WYBÓR, NAJDŁUŻSZA PODRÓŻ i.t.d. i.t.p.
    zostały przeniesione na ekran i stały się HITAMI FILMOWYMI.
    Ale w jego książkach poz miłością dwojga ludi od szczenięcych lat, po późną starość jest fabuła opisująca wartośść związku, życia człowieka, jego postawy wobec świata i ludzi.

    To jak książka jest odbierana zależy od języka jakim jest pisana. Od treści. Opisywanych postaci. Ich wyborów, postawy i charakterów. Nie sztuka jest napisać ksikę i wydać ją.
    Sztuką jest napisaać kssiążkę która zachwyci czytelników.
    Czasem prosty język zawiera więcej przekazu niż upiększone literki.
    Nie sztuką jest wydać byle romansidło dla drżącej w ochach kobiety.
    Sztuką jest napisać książkę, którą przeczyta też mężczyzna.

    Czytałem ostatnio "WSZYSTKO, CO MAM - KATIE MARSH.
    Może dlatego że sam przeszedłem udar, a właściwie przeżyłem go dwukrotnie.
    Może dlatego, że moja żona trwała przy mnie i dawała mi kopniaki dla zachęty.
    AAle czytając tę książkę, napisaną zresztą przez lekarkę odnoszę się do niej jak do realnego spektyrum tego, co mnie się przytrafiło.
    Powiem krótko. TO JEST SAMO ŻYCIE.
    Pomijam aspekt zawirowania Hanny i Toma. Ich wzajemne relacje. Gubienie wspólnych wartości i odnajdywanie ich. Zrozumienie pędu za pogonią egoistycznych pragnień.
    Zapominanie o wspólnym życiu mając na celu tylko finansowe zapewnienie jakości i wysokości standardy życia. To wiele aspektów pomijanych w wyśscigu szczurów jakim się sstało życie.
    Powrót do normalności. dDo postawy partnerskiej w związku. Do stworzeniu życia opartego na prawdziwych wartościach. Nie na ułudzie wirtualnej. Ale na twardych realiach codzienności.
    Pomimo szarzyzny życia, należy pamiętać o wzajemnych relacjach TU i TERAZ.
    Razem ten wózek zwany życiem, ciągnie się o wiele lżej. Gdy zaczynamy ciągnąć go różne strony, zaczynamy zwiększać swój wysiłek i....... staje się to Syzyfową pracą.

    Polecam
    Andyczajna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Chyba najdłuższy komentarz jaki w życiu czytałam na swoim blogu :)
      Ale cieszę się, że czytają mnie również mężczyźni :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam, jak dotąd żadnej książki autora. Widziałąm chyba z dwa filmy nakręcone na podstawie jego książek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do nadrobienia! Inne pozycje są super :)

      Usuń

Świat oczami dwóch pokoleń © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka